niedziela, 26 marca 2017

Rytuały usypiania dwulatka



Nina należy do dzieci, o zgrozo dla mnie, które traktują sen jedynie jako obowiązek...
Od niemowlaka łapczywie chłonęła otaczający ją świat i padała dopiero skrajnie zmęczona bujana na rączkach. Kiedy skończyła dwa latka zrezygnowaliśmy całkowicie z drzemki dziennej, bo dłużej ją usypialiśmy niż spała za dnia, a potem z kolei wojowała do 22...
Będąc w ciąży marzyłam, że będę czytać od malutkiego na dobranoc książeczkę, a smyk będzie usypiać słysząc mój głos. Jednak los jak to los bywa przewrotny...
Na początku Nina usypiała podczas karmienia, gdy czuła moje ciepło. Jednak po tym jak wprowadziliśmy na dobranoc kaszkę, bardzo ciężko było ją wyciszyć przed snem. Praktycznie do 2 lat Nina usypiała bujana na rękach...Wielokrotnie podejmowałam próby, by ją od tego oduczyć, ale kończyło się to zawsze wielkim płaczem :( Jako, że w mojej naturze leży macierzyństwo oparte na bliskości i więzi emocjonalnej, postanowiłam poczekać, aż ona sama dorośnie do zasypiania we własnym łóżeczku.
Dorosła. Ręce mi nie odpadły. I co zaskakuje... czasem tęsknie za tym uczuciem jak taka mała kluseczka zasnęła na moich rękach i wtuliła się we mnie...


Pomalutku wprowadzaliśmy czytanie książeczek jako rytuał na dobranoc.
Najpierw po kaszy i ząbkach kładliśmy się w łóżeczku i oglądałyśmy książeczki obrazkowe i opowiadałyśmy historyjki. Jednak na sam koniec Nina wdrapywała się na mnie i mówiła buju-buju.
Nie poddawałam się i z czasem wystarczyło przytulenie się na siedząco i pobujanie razem, potem położenie się na mnie :) a z czasem obok mnie.
I tak w wieku 2, 5 roczku doszliśmy do ideału! Nina leży w swoim łóżeczku, ja lub tata siadamy obok w fotelu i czytamy książeczkę na dobranoc. Wiem, że u innych dzieci to trwa o wiele szybciej, ale przecież każdy z nas jest inny i to właśnie jest kwintesencja życia.
Nina ciężko się wycisza, potrzebuje do tego zazwyczaj samotności lub kontaktu 1na 1. Taka już jest.  Dlatego cierpliwie czekałam, aż da radę utrzymać swoje emocje na wodzy i trzymanie za rączkę będzie dla niej wystarczające.
Przebyliśmy daleką drogę, ale było warto. Oczywiście, że wolałabym żeby to trwało o wiele krócej. Ale najważniejszy jest efekt!


Każdej mamie i każdemu tacie zawsze polecam - nic na siłę, żadnego porównywania się do innych rodziców i ich dzieci. Rodzicielstwo to nie jest wyścig, które dziecko jaka sprawność szybciej osiągnie. Nasz smyk to niezależne od nas istnienie. Ono ma swój temperament i swoje potrzeby. One nie są naszymi klonami, a zupełnie innymi osobami. Bywa, że mają zgoła zupełnie różny od nas temperament. U nas cierpliwość i akceptacja zawsze pomagają. Mimo przeróżnych rad, łącznie z tymi skrajnymi, by radykalnie nauczyć Ninę spać (popłacze, popłacze aż w końcu przestanie...) wybrałam swoją drogę i z perspektywy wiem, ze to był super wybór.
 

Nina zasypia w 10-20 minut. Zależnie od dnia. Są wyjątki kiedy trwa to o wiele dłużej, ale gdzie ich nie ma! Kiedy widzę, że Nina ma jeszcze sporo energii wybieram książeczkę obrazkową. Pozwala ona na stworzenie własnej historii. Można ją wydłużyć, zwracając uwagę na przeróżne szczegóły lub snując alternatywne zdarzenia. Doskonale sprawdza się do tego nasza nowość w biblioteczce - Pociągiem Vincenta Bourgeau wydawnictwa Zakamarki.


To książeczka bez słów. Opowiada historię o tym jak chłopiec, piesek, słoń i zebra podróżowali pociągiem. Jest też intryga! Okazuje się, że czarne paski przeskakują z postaci na postać, a potem z obiektu na obiekt. Historię opowiadają najmłodszym czytelnikom plakatowe, oryginalne obrazki. Nina bardzo lubi tą historię. Polecam Waszej uwadze :) 


Wodoodporna pościel w łapacze snów od LuLaj

A gdy Nina jest zmęczona wybieramy wierszyki lub rymowanki. Sprawdzają się idealnie.
A Wasze szkraby jak zasypiają? Czytacie im na noc?
Dobranoc:)
Nina, Bogna i Paulina

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz